📊 6 wykresów i analiz: transport organów za $255 mln, MigrantTech i path dependence
6 pytań na event networkingowy zamiast “czym się zajmujesz?”.
Drodzy,
Na wstępie chciałem powitać 224 osoby, które dołączyły do newslettera od zeszłego tygodnia - jest Was już ponad 2000 za co chciałem serdecznie podziękować, szczególnie częste komentarze, maile i stymulującą polemikę!
Dla zainteresowanych statystykami zapraszam do mojego codziennego newslettera Briefdose (od poniedziałku do piątku 5 statystyk i informacji w 500 znakach) oraz polecam newsletter Robert Ditrycha - kalorczne analizy giełdowe i inwestycyjne 👌
W dzisiejszym wydaniu trochę statystyk i analiz:
🚁 1. Case study: Blade - $255 mln biznes transportu organów pod przykrywką powietrznego taxi
🚂 2. Trendy w liczbie pasażerów kolei brytyjskich 1829 - 2021 i splot przyczyn
✝️ 3. Badanie: “nie ma ateistów w okopach”, czyli wpływ mobilizacji żołnierzy USA (1969) na ich religijność
🏃♂️ 4. Indie i migrantech: turystyka ślubna, walizki i specyfika migracji wewnątrzkrajowej mężczyzn i kobiet
👩🏫 5. Analiza 1.59 mln kont na Github: path dependence, “żeńskość” kodu i kobiety w open source
🫂 6 pytań na event networkingowy zamiast “czym się zajmujesz?”
Czas potrzebny na przeczytanie: 8 min 47 sekundy.
🚁 1. Case study: Blade - $255 mln biznes transportu organów pod przykrywką powietrznego taxi
Chyba nikomu nie umknęła cała kawalkada memów piętnujących Taylor Swift za 30 minutowe loty odrzutowcem przy równoczesnych wyliczeniach śladu węglowego (przy 37,053 milach podróży wygenerowała 77.5 tony CO2).
Podobnie można by spojrzeć na firmę Blade zajmującą się przewozem powietrznym m.in. z lotniska JFK na Manhattan czy z Manhattanu do Hamptons, której przychody w 2023 roku wyniosły $225 mln, co stanowi wzrost o ponad 580% od 2019 roku.
Pierwsza myśl: “zarobasy wynajmujące helikopter na kilkukilometrową podróż rodem z Sukcesji”.
Jest jednak pewien haczyk, który opisał ostatnio Jack Raines w Air taxi Blade is actually an organ transport business in disguise: Tylko 44% przychodów ($99 mln) pochodziło z przewozu pasażerów, pozostałe 56% ($126 mln) generowane było z transportu organów, co czyni Blade największym przewoźnikiem organów w USA - 2022 roku przetransportowało około 8000 organów.
Wnioski i hipotezy:
Wykorzystanie istniejącej infrastruktury dla nowych usług nie jest czymś nowym (“przesyłka konduktorska”, “paczkomat w Żabce”), natomiast mam wrażenie, że orientacja wokół problmu last mile w logistyce wciąż będzie rodzić okazje.
Jets-for-good? Fundacja lub non-profit, która koordynuje wykorzystanie prywatnych odrzutowców dla transportu medycznego, w szczególności do przewozu organów do transplantacji. W 2022 odbyło się 5.3 mln takich lotów, pewnie część miliarderów chciałoby się wybielić z emisji CO2.
Generalnie z ciekawością obserwuję obszar dronów i eVTOL (electric vertical take-off and landing), więc obstawiam, że wszelkie usługi doradcze dla miast, regionów, firm w zakresie infrastruktury, certyfikacji, budowy vertiportów i prawnych aspektów będą miały wzięcie. Pomijając oczywiście produkty i hardware tu np. znajoma firma Foxtral rozwija system elektronicznej widoczności dronów dla samolotów rekreacyjnych.
🚂 2. Trendy w liczbie pasażerów kolei brytyjskich 1829 - 2021 i splot przyczyn
Sam Bowman rozpoczął ciekawy wątek dotyczący trendów w liczbie pasażerów kolei brytyjskich na przestrzeni prawie 200 lat. Oczywiście, że wzrost do początku XX wieku wynikał ze wzrostu populacji, natomiast bardziej interesujące są przedstawione niżej wahania po 1948 (nacjonalizacja) i próba zrozumienia przyczyn oraz czynników, które się nakładają na ten stan rzeczy.
Wzrost ludności napływowej po 1990. Dopiero dd lat 90-tych saldo migracyjne w Wielkiej Brytani stało się dodatnie (więcej ludzi przyjeżdżało niż wyjeżdżało), co przekładało się pewnie na większą liczbę użytkowników transportu publicznego, którzy nie mogli sobie pozwolić na samochody (imigranci).
Urbanizacja i wyludnianie się wsi (niekoniecznie). Wielka Brytnia w 1950 miała wskaźnik urbanizacji na poziomie 79%, dziś to ok. 82.9%, więc myślę, że ten czynnik niekoniecznie musiał wywołać tak dużą presję na transport publiczny i zostać mógł zrównoważony większą dostępnością aut.
Spadek dynamiki PKB w 1997 - 2013, więc ludzie przerzucają się na kolej? PKB w latach 1980 - 1997 wzrosło 61%, natomiast liczba podróżujących kolejami wzrosła zaledwie o 5% (“stać mnie na własne auto”?). Odwrotnie w latach 1997 - 2013, gdzie dynamika PKB utrzymała się na poziomie 35%, a wzrost pasażerów wyniósł 88% (“pensje już tak nie rosną, przerzucę się na kolej”).
Prywatyzacja kolei w latach 90-tych. Tematowi prywatyzacji kolei brytyjskich poświęcona jest cała strona na Wikipedii i pewnie trudno odmówić tu racji, że ten czynnik przyczynił się do wzrostu liczby pasażerów.
Według badania National Rail Passenger zadowolenie pasażerów wzrosło z 76% w 1999 r. (w momencie rozpoczęcia badania) do 83% w 2013 r., a liczba pasażerów niezadowolonych z podróży spadła z 10% do 6%.
…ale po wprowadzeniu wielu środków bezpieczeństwa odsetek pociągów na czas spadł z 90% w 1995 (rok prywatyzacji) do 78% w 2002.
…do tego oprócz prywatnych inwestycji, rząd zaczął silnie subsydiować kolei: W 1994 r. całkowite wsparcie rządowe otrzymane przez British Rail wyniosło 1.627 mld funtów, podczas gdy w 2005 r. wsparcie rządowe ze wszystkich źródeł wyniosło już 4.593 mld funtów.
Przytaczam ten przykład bardziej by przypomnieć jak złożona jest rzeczywistość i jak w splocie czynników oraz zmiennych nieraz trudno wyłuskać jednoznaczną przyczynę czy wniosek.
Tu pisałem analizę jak przejęcie szpitali przez fundusze Private Equity w USA doprowadziło do wzrostu o 25% zakażeń … ALE: pod względem wizyt pacjentów, praktyki przejęte przez prywatne firmy miały o 25.8% więcej unikalnych pacjentów, głównie dzięki 37.9% wzrostowi wizyt nowych pacjentów i 9.4% wzrostowi udziału wizyt gabinetowych dla obecnych pacjentów, które były rozliczane jako dłuższe niż 30 minut (więc nie tylko taśmowo “następny, następny”). Z kolei lotniska należące do funduszy PE performują lepiej m.in. mają o 50% mniej anulowanych lotów.
✝️ 3. Badanie: “nie ma ateistów w okopach”, czyli wpływ mobilizacji żołnierzy USA (1969) na ich religijność
Jest słynne powiedzenie, że “nie ma ateistów w okopach” (tak jak “nie ma libertarian w czasie kryzysu”) i okazuje się, że w przypadku wojny w Wietnamie faktycznie otrzymanie wezwanie do wojska zwiększało religijność wśród żołnierzy USA.
W badaniu War Causes Religiosity: Gravestone Evidence from the Vietnam Draft Lottery (2024) wykorzystano do analizy nagrobki żołnierzy zakładając, że oznaczenia religijne (np. krzyż) implikują jakąś formę religijności.
Można poddać w wątpliwość tę metodę, bo a) zazwyczaj to rodziny kupują nagrobki, a nie same zmarłe osoby, b) nie wiadomo czy rodzina respektuje wybory zmarłego (“i tak damy mu krzyżyk”) i że to bardziej miara religijności rodziny, choć przyjmuje się, że
a) osoby religijne często dobierają się w pary z innymi osobami religijnymi
b) w badaniu zrobiono cross-check w formie wywiadów z członkami rodziny zmarłego.
Badanie wskazuje, że wśród wezwanych do wojska wzrost religijności wynosił nawet do 20% i był równy niezależnie od rasy czy regionu zamieszkania (nie było takiego efektu wśród kobiet) i pozostawał do końca życia.
Pod koniec artykułu autorzy stawiają ciekawe hipotezy:
Wojny religijne. Wiele wojen w historii było prowadzonych pod religijnymi sztandarami: ponieważ wojna zwiększa religijność, mogła ona mieć kulturowo-ewolucyjne znaczenie dla religii jako środka do przetrwania i rozprzestrzeniania się.
Konserwatyści, wojna i religijność. Ludzie religijni zwykle głosują na partie konserwatywne i w związku z tym wpływ wojny na religijność może też wpływać na wybory, szczególnie gdy niewielkie zmiany w zachowaniach wyborczych mogą zdecydować o ogólnym wyniku wyborów. Plus: religijni Amerykanie oferują więcej pieniędzy na cele charytatywne w tym organizacje dobroczynne o charakterze świeckim.
…ale badanie dotyczyło tylko amerykańskich żołnierzy w Wietnamie, czyli w kraju względnie religijnym, który przechodził w latach 60-tych sporą rewolucję kulturalną i rosnącą sekularyzację.
🏃♂️ 4. Indie i migrantech: turystyka ślubna, walizki i specyfika mirgracji wewnątrzkrajowej mężczyzn i kobiet
Traktowanie Indii jako jednego homogenicznego kraju to objaw ignorancji porównywalny z założeniem, że Unia Europejska to jedna spójna kraina. Jakkolwiek nie znam rynku indyjskiego, to ryzykowne byłoby ignorowanie go i nie przyglądanie się, co dzieje się w najludniejszym państwie świata. Kiedyś wyłapałem w notatkach, że Indyjski konsument wydaje (w wielu przypadkach) 10-20-krotność swoich rocznych dochodów na wesele (!).
Większość walizek w Indiach (80%) nie jest sprzedawana w celach podróżnych; są one kupowane na indyjskie wesela, aby pomóc w transporcie rzeczy panny młodej, gdy wprowadza się do nowego domu.
Stąd z zaciekawieniem patrzę też na takie dane np. dotyczące wewnątrzstanowej migracji i różnic między kobietami i mężczyznami:
Małżeństwo jako dominujący powód migracji wśród kobiet. Małżeństwo jest głównym powodem migracji wewnętrznej dla kobiet (205 milionów kobiet w porównaniu do 5 milionów mężczyzn) - tradycyjnie w indyjskiej kulturze po ślubie kobieta często przeprowadza się do domu męża, co może być odzwierciedlone w tych danych.
Mniejszy odsetek kobiet migrujących z powodów zawodowych. Porównując procent międzystanowej migracji dla pracy i zatrudnienia, widzimy, że mężczyźni migrują częściej niż kobiety (33% w porównaniu do 21%).
Migracja wewnętrzna w porównaniu z międzystanową: Ogólna liczba wewnętrznych migrantów jest znacznie wyższa (450 milionów) niż liczba migrantów międzystanowych (54 milionów), co wskazuje, że większość przepływu ludności odbywa się w obrębie tego samego stanu - obawa przed różnicami kulturowymi, ekonomicznymi, językowymi?
Wnioski i hipotezy:
Przy liczbie 281 mln migrantów globalnie bardzo wierzę w szeroki sektor MigrationTech, czyli rozwiązań zorientowanych na wsparcie osób migrujących do nowego innego kraju (o ile nie oferuje tego sektor publiczny) m.in. integracja społeczna, edukacja i język, usługi i wsparcie prawne, fintech.
Mikro i makro migracja. Oprócz migracji na szeroką skalę (kraj-kraj), myślę, że jakąś niszą do zbadania jest ta migracja wewnętrzna - zgaduję, że w zależności od klasy społecznej jest to migracja (“wyjeżdżam w poszukiwaniu pracy a la Nomadland”) albo przeprowadzka (“przeprowadziliśmy się z SF do Wyoming, bo mają tu piękne widoki”). Jeśli jesteś bogaty to pewnie nazywasz się expatem albo nomadem w innym kraju.
Nisze i mikro-nisze. Tak jak w przykładzie Indii i motywacji, rozpatrzyłbym tu jeszcze naturalną specyfikę potrzeb ze względu na inne parametry płeć, zawód, motywacje, kraj pochodzenia (“Wsparcie dla imigrantek z dziećmi”, “Wsparcie dla pracowników blue collar”, “Wsparcie medyczne dla osób migrujących z klimatu X do Y”).
Trochę z tych rzeczy biorą na siebie agencje pracy tymczasowej, niemniej wciąż przyglądm się temu sektorowi (7 mikrotrendów i notatek o HR tech i korporacyjnych Jerozolimach) i widzę tam szereg możliwości.
👩🏫 5. Analiza 1.59 mln kont na Github: path dependence, “żeńskość” kodu i kobiety w open source
Kolejny dobry wątek od Crémieux na temat badania Gendered behavior as a disadvantage in open source software development (2019) próbującego zrozumieć skąd mniejszy udział kobiet w rozwoju oprogramowania open source.
Okazuje się, że nie chodzi o samo bycie kobietą, ale o “żeńskie zachowanie” w programowaniu (“We find that 84.5% of women’s disadvantage (compared to men) in success and 34.8% of their disadvantage in survival are due to the female pattern of their behavior”).
O co chodzi?
Na podstawie kont i zachowań 190,000 kobiet i 1.4 miliona mężczyzn na GitHubie, autorzy stworzyli model, który oceniał “żeńskość” działań na platformie np.
częsta współpraca z innymi kobietami programistkami - z dużym prawdopodobieństwem kobieta
częste commity - mężczyzna
Co ciekawe, gdy podzielono dane według tych "żeńskich" i "męskich" działań, okazało się, że… zarówno kobiety, jak i mężczyźni z podobnymi zachowaniami mieli porównywalne szanse na sukces (liczbą gwiazdek, trwałość projektu open source).
Nie chodzi więc o samą płeć, a zachowanie, które częściej po prostu występuje u osób płci żeńskiej.
Trochę pesymistyczny jest wniosek z badania, że mimo wszystkich inicjatyw zachęcających kobiety do IT ten gap się powiększa. Ilość literatury, badań, wytycznych na temat angażowania kobiet w IT jest ogromna, więc nie będę tego referował, natomiast mam luźną hipotezę, że u podstaw niektórych inicjatyw leżały czasem podskórnie paternalistyczne założenie np. gdy bootcampy i programy edukacyjne koncentrowały się na nauczaniu wybranej technologii postrzeganych jako “bardziej dostępne dla kobiet” (stereotyp Ruby on Rails, frontendu) tworząc ryzyko path dependence: “dużo moich koleżanek zaczynało od RoR, tu mam wsparcie, więc zostaję”) i może nieświadomie ograniczało możliwości.
Podkreślam: chwała tym wszystkim inicjatywom i daleki jestem od wartościowania, która technologia jest lepsza (RoR vs. Java etc.), tym bardziej, że “żeńskość” RoR jest stereotypem niepokrywającym się z liczbami i danymi:
“więcej kobiet z pokolenia Z zna Javę (72%) niż mężczyzn (66%), podczas gdy więcej mężczyzn z pokolenia Z zna język Python (63%) niż kobiety (59%). Kolejnymi głównymi językami znajdującymi się na szczycie listy wśród kobiet są C i C++”.
🫂 6 pytań na event networkingowy zamiast “czym się zajmujesz?”
Jest osobny krąg piekielny dla ludzi zadających pytania zamknięte, albo “co robisz” na przyjęciach. Gromadzę od dłuższego czasu listę pytań i ars querendi, więc coś pewnie sklecę jeszcze. Tymczasem w kontekście zbliżających się Infoshare i Impact w maju kilka wyłapanych pytań:
“Pierwszy raz na X?” (tak, wiem zamknięte)
Nie → “Jak wrażenia w porównaniu z poprzednim… Co się zmieniło?” Tak →
“Co Cię sprowadza na X?”, “What are you hoping to get out of today?”
“Co Ci się najbardziej do tej pory podobało i z kim myślisz że warto porozmawiać tutaj?”
“Parę osób tu wspominało mi o swoich side projektach, nad czym teraz pracujesz albo czemu się teraz przyglądasz? - druga część troszkę zmiękcza, bo osoba może czuć się niekomfortowo, że “nad niczym nie pracuje”)
“Jak wylądowałeś w branży X” - jeśli jesteśmy na evencie SEO można tak założyć, jeśli osoba skoryguje nas, że jest w innej to rodzi to samo pytanie
“O czym się teraz mówi w Twojej branży?” - to mogą być ogólniki, ale wtedy można pogłębić “a o czym się nie mówi?”, większość rozmówców uruchomi wtedy rezerwuar insightów spod lady albo swoich indywidualnych obserwacji i opinii
Te wszystkie pytania o “pasje”, “what do you like to do” i “If you died, and they cremated you and turned your ashes into a vinyl record, what would be on the record?” są albo creepy albo mało komfortowe (“co ja lubię robić? czy nie zabrzmię banalnie?”). Co sądzisz?
Miłej niedzieli,
Kamil
PS. Jak oceniasz dzisiejszy mail?
Pytanie, „pierwszy raz na X…” uważam za bardzo niedobre. Odbieram je jako formę ukrytej oceny, budujące napięcie w indukowanym.