IMHO serwisy randkowe maja problem z modelem biznesowym. Obecny jest autodestrukcyjny. Uważam ze jest bardzo dużo przestrzeni innowację w tym obszarze.
Ciekawe, rozwiń proszę. Myślę, że fundamentem modelu serwisów randkowych jest ciągłe niedopasowanie, które frustruje, każe powracać, stanowi też wymóg ciągłęgo pozyskiwania nowych userów, więc LTV jest ograniczone, CAC nie wiem czy rośnie/spada
Serwisy randkowe sprzedają dostęp do bazy klientów zainteresowanych randkami. Nie jest w ich interesie żeby ich klienci odnieśli sukces - bo znikną z bazy. Próby zwiększania monetyzacji załamuja się z kolei na fakcie że niczyim marzeniem jest randka z osobą która wydaje więcej na serwisie randkowym.
Ostatnią innowacją był Tinder który rozeznał że skoro najważniejszym czynnikiem podjęcia decyzji jest zdjęcie - to ułatwiajmy proces wzajemnej selekcji pod tym katem.
Ponieważ koszt chodzenia na randki jest duży (czasowy, finansowy, emocjonalny) to jest duża możliwość zwiększenia LTV - który jest dzisiaj dosyć symboliczny.
Innymi słowy miejsce dla serwisu który zrobi dla randek to co Substack dla piszących i czytających teksty.
Mam problem z wrzuceniem skupienia się na maratonie Netflixa, czy słuchaniem 3h podcastu do tej samej kategorii co skupieniu się na czymś twórczym.
Przebiegnięcie kilometra ściany Instagrama niewątpliwie wymaga skupienia. Dodałbym warunek: "Ludzie nie mają problemu z krótkim czasem skupienia uwagi" + gdy sterują nimi algorytmy i/lub treści zoptymalizowane pod skupienie ich uwagi.
Świetne przykłady na działanie z CTAs — Dziękuję za podzielenie się!
Ad.1. Zastanawiam się, czy tylko mnie śmieszy ta różnica w odpowiedziach kobiet i mężczyzn na pytanie o bycie w znaczącej relacji (slajd 5 pliku z wynikami badania Gen. Lab)
Z frajdą doczekałem się kontynuacji myśli nt. spiritual techow. Dość sceptycznie podchodzę do szybkiej realizacji tego rozwiązania w skali unicorns lub zmierzającej do tego.
Choć baza klientów (np. Chrześcijan) jest wielka to jednak ciężko patrzęc na ten zbiór metodami wolnorynkowymi. Kościół i życie wokół tego środowiska jest wciąż centralnie sterowane, dlatego biznesowy przełom musiałby zadziać się przy wsparciu lub aprobacie hierarchów. To środowiska hermetyczne, ceniące sobie tradycje.
Ciężko mi sobie wyobrazić sacral tech, który adresuję potrzeby np. Katolików lub Protestantów z kilku krajów, a bez tego skala pozwoli rozwinąć się do poziomu transmisji z mszy dostępnych na YT.
Zgadzam się i dobra uwaga. Też nie jestem przekonany do skali rozwiązań wokół dominujących religii, natomiast widzę potencjał w ezoteryce/astrologii jako inkluzywny splot alternatywności z fun/entertainment
Uważam, że to urocze, że szacowany czas ukończenia czytania nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, jest wyliczony co do sekundy i okraszony słowem "około". Nawet jeśli nie było to zrobione celowo, to śmiem twierdzić, że twa podświadomość chciała w ten sposób się z nami zabawić. Ja czuję się ubawiony. Subtelnie, acz wyraziście!
Ciekawe... Warto było tutaj zajrzeć.
IMHO serwisy randkowe maja problem z modelem biznesowym. Obecny jest autodestrukcyjny. Uważam ze jest bardzo dużo przestrzeni innowację w tym obszarze.
Ciekawe, rozwiń proszę. Myślę, że fundamentem modelu serwisów randkowych jest ciągłe niedopasowanie, które frustruje, każe powracać, stanowi też wymóg ciągłęgo pozyskiwania nowych userów, więc LTV jest ograniczone, CAC nie wiem czy rośnie/spada
Serwisy randkowe sprzedają dostęp do bazy klientów zainteresowanych randkami. Nie jest w ich interesie żeby ich klienci odnieśli sukces - bo znikną z bazy. Próby zwiększania monetyzacji załamuja się z kolei na fakcie że niczyim marzeniem jest randka z osobą która wydaje więcej na serwisie randkowym.
Ostatnią innowacją był Tinder który rozeznał że skoro najważniejszym czynnikiem podjęcia decyzji jest zdjęcie - to ułatwiajmy proces wzajemnej selekcji pod tym katem.
Ponieważ koszt chodzenia na randki jest duży (czasowy, finansowy, emocjonalny) to jest duża możliwość zwiększenia LTV - który jest dzisiaj dosyć symboliczny.
Innymi słowy miejsce dla serwisu który zrobi dla randek to co Substack dla piszących i czytających teksty.
ad.5
Mam problem z wrzuceniem skupienia się na maratonie Netflixa, czy słuchaniem 3h podcastu do tej samej kategorii co skupieniu się na czymś twórczym.
Przebiegnięcie kilometra ściany Instagrama niewątpliwie wymaga skupienia. Dodałbym warunek: "Ludzie nie mają problemu z krótkim czasem skupienia uwagi" + gdy sterują nimi algorytmy i/lub treści zoptymalizowane pod skupienie ich uwagi.
Świetne przykłady na działanie z CTAs — Dziękuję za podzielenie się!
Tak, good point z dodaniem przy kontroli zmiennej sterowania/niesienia przez algorytm - pewien rodzaj "transpasywności" / pasywnej aktywności.
Ad.1. Zastanawiam się, czy tylko mnie śmieszy ta różnica w odpowiedziach kobiet i mężczyzn na pytanie o bycie w znaczącej relacji (slajd 5 pliku z wynikami badania Gen. Lab)
("To tylko koleżanka / to musi być mój chłopak ")
Bardzo dobra uwaga - asymetria w percepcji związkowej "he's just a friend" / "we're just hanging out [for the last 2 years]"
Z frajdą doczekałem się kontynuacji myśli nt. spiritual techow. Dość sceptycznie podchodzę do szybkiej realizacji tego rozwiązania w skali unicorns lub zmierzającej do tego.
Choć baza klientów (np. Chrześcijan) jest wielka to jednak ciężko patrzęc na ten zbiór metodami wolnorynkowymi. Kościół i życie wokół tego środowiska jest wciąż centralnie sterowane, dlatego biznesowy przełom musiałby zadziać się przy wsparciu lub aprobacie hierarchów. To środowiska hermetyczne, ceniące sobie tradycje.
Ciężko mi sobie wyobrazić sacral tech, który adresuję potrzeby np. Katolików lub Protestantów z kilku krajów, a bez tego skala pozwoli rozwinąć się do poziomu transmisji z mszy dostępnych na YT.
Jednak może ezoteryka jest bardziej obiecująca?
Good point! Btw:
https://bibliaaudio.pl/
Startup z Polski, bardzo mocny międzynarodowo.
Zgadzam się i dobra uwaga. Też nie jestem przekonany do skali rozwiązań wokół dominujących religii, natomiast widzę potencjał w ezoteryce/astrologii jako inkluzywny splot alternatywności z fun/entertainment
Uważam, że to urocze, że szacowany czas ukończenia czytania nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, jest wyliczony co do sekundy i okraszony słowem "około". Nawet jeśli nie było to zrobione celowo, to śmiem twierdzić, że twa podświadomość chciała w ten sposób się z nami zabawić. Ja czuję się ubawiony. Subtelnie, acz wyraziście!
Point taken.
Szacunkowy czas lektury wyliczam tutaj (https://kamilstanuch.github.io/newsletter-reading-scheduler/) na podstawie słów i średniego czasu czytania 200 słów na minutę.
Ten artykuł ma 1371 słów / 200 = 6.85 min = 6 min 51 sek.
Aczkolwiek przyjmuję krytykę, że nie uwzględnia to wykresów czy potrzebnej nieraz chwili refleksji.
Ach, zabrzmiało to jak sarkazm... niechcący, wybacz. Na prawdę podoba mi się idea wyliczania czasu co do sekundy i opisywania go "około" :)
Wciąż uważam, że to dobra uwaga i przyjmuję :)