🗒 7 notatek o VRIO, związkach teologii i AI, ergodyczności i case study Sega vs. Nintendo (1991)
O ekonomii powtórzenia, dlaczego ChatGPT nie zastąpi wyszukiwarek i co łączy mężczyzn przed 30. rokiem życia z kobietami po 50. roku życia.
Drodzy,
To jeden z tych wydań "szwarc mydło i powidło": trochę fragmentów z książek, notatek z artykułów i apetycznych frameworków jakie przewinęły mi się w ostatnich dwóch tygodniach. Nie przedłużając:
🗻 1. VRIO Analysis Framework
✝️ 2. Sztuczna inteligencja a religia i teologia
👮♀️ 3. Mężczyźni poniżej 30. roku życia i kobiety powyżej 50. roku częściej wycofują się ze współpracy w realiach dylematu więźnia
🔍 4. Dlaczego ChatGPT nie zastąpi wyszukiwarek, czyli że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu
🎮 5. Case study: 5-stopniowa strategia jak Sega pokonała Nintendo w latach 90.
🍀 6. "Some billionaires are smart. All have been extremely lucky"
🔫 7. Ekonomia powtórzenia, czyli o mamutach, wilkach i ergodyczności
Czas potrzebny na przeczytanie: 9 min 41 sekund.
🗻 1. VRIO Analysis Framework
Temat tzw. economic moats ("ekonomiczne fosy"), czyli trwałych przewag konkurencyjnych to jeden z koników Warrena Buffeta i ciągły temat dyskusji kiedyś sprowadzający się do “a co jeśli Google postanowi Cię skopiować?”. VRIO jest prostym narzędziem pozwalające zmapować długoterminową przewagę konkurencyjną pod kątem zasobów, możliwości, partnerstw, produktów - innymi słowy do jakiego stopnia dana przewaga jest trwała?
Jeśli firma czy organizacja mówi o przewadze (np. mocnych stronach z SWOT) warto sobie zadać cztery pytania:
Czy ten zasób jest wartościowy? (VALUABLE). Zasób jest uważany za wartościowy, jeśli pomaga firmie wdrażać strategie, które zwiększają skuteczność lub poprawiają wydajność, innymi słowy czy kwota zainwestowana w to "X" jest niższa niż oczekiwane przyszłe przepływy pieniężne zdyskontowane w czasie. Jeśli tak to...
Czy ten zasób jest unikalny? (RARE). Innymi słowy, jak łatwo konkurenci mogą uzyskać dokładnie ten sam zasób? Dobry przykład to Coca-Cola, która ma silną markę, ale pozostali gracze jak Pepsi czy Red Bull również czerpią korzyści ze siły marki, więc grają w tej samej lidze i mówimy wtedy o competitive parity. Jeśli jest unikalny, to...
Czy jest łatwy do naśladowania? (INIMITABLE). Czy naśladowanie lub powielenie będzie kosztowne lub w ogóle możliwe dla konkurentów? Jeśli jest możliwe to mówimy o czasowej przewadze jak w przypadku first movers albo firm, których technologia chroniona jest patentem. W momencie, gdy dany zasób jest trudny do skopiowania, to...
Czy organizacja posiada struktury i procesy umożliwające wykorzystanie tej przewagi? (ORGANISATION). Być może opracowaliśmy lek na raka, który jest wartościowy, unikalny i chroniony patentem, ale nie mamy kanałów dystrybucji i mocy, aby go wyprodukować. Wówczas jest to unused competitive advantage.
Jeśli wszystkie warunki są spełnione to wtedy mówimy o sustainable competitive advantage. To, że dana przewaga nie rozciąga się na wszystkie aspekty wcale nie musi znaczyć, że ten biznes pozbawiony jest sensu. VRIO dobrze wskazuje, które aspekty warto dopracować (np. organizacja), a które tworzą nasze kluczowe kompetencje.
Poniżej przykład Starbucksa. W ostatecznym rozrachunku firma jest jedną z wielu kawiarni, natomiast wgłębiając się w meandry dostrzeżemy, że “tylko” kilka ich kompetencji stanowi długoterminową przewagę i to one tworzą wielomiliardowy biznes.
Źródła i materiały:
✝️ 2. Sztuczna inteligencja a religia i teologia
Jeśli za Arthurem C. Clarke przyjmiemy, że każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nierozróżnialna od magii to rozważyć można też w jakich płaszczyznach technologia zazębia się z wymiarem teologicznych zagadanień np. pytania o naturę stworzenia i relacji między ludzkością a resztą stworzenia: ile człowiek tworzący maszyny i sztuczną inteligencję ma z Boga, który tchnął w człowieka życie, a ile maszyna stworzona przez człowieka ma z Boga, któremu powierzamy siebie?
Ten dialektyczny wątek pojawia się i powraca nieustannie:
Dekalog I Kieślowskiego, czyli "nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną" o tragicznych skutkach zbyt dużego zaufania jakim ojciec obdarza komputer w wyliczeniach grubości tafli lodu, po którym jeździć ma syn
W serialu Wychowane przez wilki, gdzie z jednej strony maszyna niegdyś na usługach fanatyków religijnych ma wychować dzieci w oderwaniu od wiary i dogmatów Boga, z drugiej ateistyczna społeczność żyjąca pod kuratelą sztucznej inteligencji orkiestrującej całe ich życie i decyzje
Prometeusz eksplorujący wszystkie napięcia i złożoności między człowieczeństwem a pierwiastkiem boskim: “boski” akt kreacji (ludzkość stworzona przez pra-istoty będące pierwotnymi ludźmi-bogami) i pośredniczącą technologią (ludzkość jako konstrukt technologiczny i ludzkość jako twórcy np. androida Davida, w którym rodzi się ludzka ciekawość).
W kontrze do powszechnej opinii o wstecznictwie religii przykuł moją uwagę odważny fragment z Listów znad jeziora Como Romano Guardiniego z 1926 dotyczący chrystianizmu, który mógł być katalizatorem rozwoju nauki, bo jako formacja myślowa oddzielił człowieka od natury (co epoka starożytna uznałaby za pychę, hybris) i zakorzenił w jednostce chęć poszukiwania prawdy.
Ku krytycznej refleksji:
Nauka, technika i wszelkie ich pochodne stały się możliwe dzięki chrystianizmowi. Dopiero człowiek, którego bezpośredni kontakt odkupionej duszy z Bogiem i godność powtórnych narodzin obdarzyły świadomością, że jest czymś innym niż świat dookoła - dopiero taki człowiek mógł się wyzwowlić z zależności od natury do takiego stopnia, w jakim uczynił to człowiek wieku techniki. Epoka starożytna uzałaby to za pychę. Dopiero człowiek, którego taka więź z Bogiem napełniła wyczuciem rzeczy bezwarunkowych i któremu przypowieści o skarbie ukrytym w ziemi i o drogocennej perle oraz nauka o konieczności i tracenia swojego życia pozwoliły zrozumieć, że są sprawy, dla których trzeba poświęcić wszystko, mógł stać się zdolny do determinacji w dążeniu do rzeczy ostatecznych, jaką posiadła współeczesna nauka, szukając prawdy, choćby przez nią życie miało stać się niemożliwe;
Romano Guardini, Listy znad jeziora Como, s. 82-83
👮♀️ 3. Mężczyźni poniżej 30. roku życia i kobiety powyżej 50. roku częściej wycofują się ze współpracy w realiach dylematu więźnia
W eksperymentach z wykorzystaniem gry opartej na dylemacie więźnia, mężczyźni poniżej 30. roku życia byli znacznie mniej skłonni do współpracy niż kobiety w tym wieku i woleli się wycofywać. Ta relacja odwraca się z wiekiem: tendencja do współpracy u mężczyzn była najwyższa po 50. roku życia, jednak kobiety wtedy były znacznie bardziej skłonne wycofywać się.
Jednym z hipotetycznych wyjaśnień jest, że bycie w uprzywilejowanej (desirable and advantageous) pozycji czyni ludzi hojniejszymi i bardziej skłonnymi do współpracy. Młodsze kobiety i starsi mężczyźni cieszą się w pewnym aspektach korzystniejszą pozycją w porównaniu z odpowiednio młodszymi mężczyznami i starszymi kobietami (status, atrakcyjność).
Efekt może być związany też z czynnikiem neurologicznym lub hormonalnym jak zmiana stężenia estrogenu czy testosteronu z wiekiem i ich wpływ na poziom agresji lub tendencji do kooperacji. W artykule Testosterone is associated with cooperation during intergroup competition by enhancing parochial altruism (2015) prezentowane jest potencjalne wyjaśnienie działania testosteronu na dwóch poziomach tzn. że zwiększa rywalizację międzgrupową (przeciwnik) przy jednoczesnym zwiększeniu kooperacji wewnątrzgrupowej (“rodzimy altruizm”).
Inne wyjaśnienie to różnice pokoleniowe (generational effect).
🔍 4. Dlaczego ChatGPT nie zastąpi wyszukiwarek, czyli że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu
W artykule Why ChatGPT won’t replace search engines any time soon Dustin Coates z Algolii wskazuje, że wbrew złowieszczej narracji Google nie powinien się martwić o swoją pozycję, bo wyszukiwarki istniały od dziesięcioleci i pewnie zostaną z nami.
Początkowo miałem wrażenie, że argumenty Coatesa oscylują wokół naiwnego "ChatGPT podaje czasem błędne wyniki więc Google nie musi się martwić" zapominając, że pierwsza to startup na początku drogi, a drugie firma z miliardowym budżetem, jednak wysuwa dwie interesujące obserwacje:
Query Formulation. Sztuczna inteligencja jest bardziej nakładką na wyszukiwarkę wspomagającą wyszukiwania i "wie" trochę więcej o nas niż ChatGPT (historia zapytań, kontekst), co pozwala poprawiać nasze zapytania. Dustin podaje przykład zapytania o przekręconej frazie "come lad" zamiast "cum laude", co znacznie zmienia rezultat zapytania w przypadku AI.
Ale: nie sądzę, żeby było jakimś wielkim wyzwaniem wprowadzenie ostrzeżenia "czy chodziło Ci..." w ChatGPT.
User Experience. Relacja między GPT-3 a wyszukiwarką określić można jako dwa różne byty (apples and oranges): ChatGPT nadaje się do generowania i kreacji, wyszukiwarka do… szukania i fazy discovery. Mogą na siebie zachodzić, natomiast w tym wypadku autor wykonuje ciekawy eksperyment myślowy z ewolucją czatu:
A chat-based system could show multiple results at once and let the user decide which is the best. Maybe even rank them by confidence. Then it could even link out so that a searcher could see the information and decide if it’s accurate. Even better, why not also include suggestions for follow-up queries or multimedia that might be interesting?
Gratulacje, właśnie zbudowałeś wyszukiwarkę!
AI jako wyszukiwarka. Na marginesie powyższej dyskusji, Jon Stokes w klasycznym już chyba tekście Every input you give an AI is really a search query pokazuje, że każdy input do AI jest swego rodzaju zapytaniem do wyszukiwarki, ale zamiast przeszukiwania przestrzeni istniejących treści, przeszukujemy przestrzeń możliwych treści. ("Note that the model’s latent space doesn’t literally store images in a readable file format like JPG or PNG, and then organize these files together somehow. It’s not a database. Rather, the model’s configuration of numerical weights stores different attributes and features of a training image — edges, shapes, colors, and even abstract concepts related to what’s depicted — in such a way that a configuration of bits adjacent to (and therefore similar to) that image can be recovered from the space of all possible digital files by pointing queries at the region of latent space that the training image has left unique impressions on.")
🎮 5. Case study: 5-stopniowa strategia jak Sega pokonała Nintendo w latach 90.
Na Netflix dostępny jest 6-odcinkowy serial dokumentalny High Score: Złota Era Gier o początkach branży gier w USA i Japonii. Choć 6 odcinków można by skompresować do dwóch lub trzech to polecam całą serię, a szczególnie odcinek 3. z case study wojny między debiutującą konsolą Genesis firmy Sega z Nintendo, ówczesnym gigantem.
Kontekst: W latach 90. Sega wprowadza 16-bitową konsolę Genesis, znacznie szybszą i sprawniejszą niż Nintendo ale pozbawioną hitów jak Mario. Sega zwraca się do Toma Kalinske, byłego CEO Mattel, o objęcie stanowiska Sega of America Inc. i zdetronizowanie Nintendo przez sprzedaż 1 mln konsol. Kalinske opracował strategię i w 5 lat zdobyli 55% rynku.
Strategia składała się z 5 punktów:Lower the price. Aby przebić się jako nowy gracz Sega obniża cenę z $189 do $149.
Defeat Mario. Nintendo zdominowało rynek serią gier z Mario. Kluczowa dla konsoli Genesis była jej szybkość i wydajność, więc konieczne było skapitalizowanie tej przewagi za pomocą gry. W tym celu opracowano grę Sonic:
Kolejka górska. Przypominać miała poszatkowaną kolejkę górską dla uwydatnienia dynamizmu.
Jeż. Bohater miał uosabiać dynamiczność, elegancję i aerodynamiczność. Królik albo panda były zbyt urocze, więc zdecydowali się na jeża: zadziorny, zawzięty ze szczwanym spojrzeniem, kolce sprawiają wrażenie, że może on zadać ból, wyrażają też prędkość.
More sports. Kalinske wyszedł z założenia, że nastolatki interesują się sportem, więc w tym kierunku Sega powinna szukać niszy do zagospodarowania.
W latach 80. istniały gry sportowe, ale brakowało im fizycznych właściwości prawdziwej gry. Twórca Electronic Arts Trip Hawkins postanowił stworzyć prawdziwą grę z Amerykańskim footballem, choć 11 graczy stanowiło wyzwanie technologiczne dla ówczesnej mocy obliczeniowej konsol (zbyt ograniczona pamięć).
Planowali zrobić wersję z siedmioma graczami, ale na okrojoną wersję nie zgodził się John Madden, który miał firmować grę swoim nazwiskiem. W sukurs zjawiła się 16-bitowa Sega Genesis, która okazała się idealnym rozwiązaniem.
Cool for teens. Nintendo kierowało reklamy do dzieci 9-13 lat, Sega ewidentnie chciała celować w nastolatków: “Jeśli skłonimy starszego brata do gry na Sega, młodszy też będzie chciał. Celując w starszych odbiorców podkradniemy Nintento także część młodszych graczy Nintendo". Mistorzstwa Sega Rock the Rock w 1994 odbywały się w murach dawnego Alcatraz we współpracy z MTV, ponadto na każdym kampusie był student zatrudniony przez Sega, który zachęcał do gry na Genesis.
Make fun of Nintendo. Jako zwieńczenie Kalinske dążył do wyśmiania Nintendo w przyjemny sposób, np. hasło "Genesis does what Nintendon't (Ninten-dno?)” albo reklama z umieszczoną na tyłach wyścigówki konsolą Genesis i Nintendo na tyle starej furgonetki. To spowodowało polaryzację ustanawiając niejako duopol: każdy dzieciak stawał albo po stronie Nintendo albo Sega ("Nintendo kid", “Sega kid”).
W kontekście konsol polecam analizę Consol and Competition od Bena Thompsona, a o inwestowaniu w branży game dev mój wywiad z Grześkiem Banasiem, Partnerem zarządzającym w Erebor Capital.
🍀 6. "Some billionaires are smart. All have been extremely lucky"
W artykule The Myth of the Secret Genius Brian Klaas analizuje rozpowszechniony w realiach wolnorynkowych mit geniuszów milionerów - Zuckerberg, Jobs, Holmes, Bankman-Fried, Musk - i błędy związane z myśleniem o merytokracji.
Rynek venture capital podgrzewa tę narrację zorientowany jest na odróżnienie się i przewagę konkurencyjną, czego pokłosiem są maksymy Thiela "competition is for loosers", "monopoly", "small market", "blue ocean"
W badaniu Talent Versus Luck: The Role of Randomness in Success and Failure (2018) dwóch badaczy - ekonomista i fizyk - opracowało symulację społeczeństwa, w obrębie którego konkurują ze sobą jednostki i w którym talent podlega normalnego rozkładowi, ale równolegle w modelu swoją rolę odgrywa też szczęście.
Rezultaty. Najbardziej utalentowane jednostki niemal nigdy nie bogaciły się, a najbogatsze nie były najbardziej utalentowanymi. Dlaczego? Jeśli mamy 8,000,000,000 ludzi to większość znajduje się pośrodku rozkładu talentu, więc szanse, że ktoś o średnim poziomie telantu zostanie najbogatszą osobą w społeczeństwie są po prostu większe.
W tym kontekście czynnikiem różnicującym, co też potwierdziła symulacja, było oddziaływanie czynnika losowego i jego częstotliwość, gdzie lucky events działały jak mnożniki na sukces:
Rymuje się to z często spotykaną radą, że kluczem do sukcesu jest… unikać katastrof (“All I want to know is where I'm going to die, so I'll never go there.” — Charlie Munger).
Naiwna merytokracja. Sednem artykułu jest przełamanie tendencji do gloryfikowania geniuszu i niedoceniania roli szczęścia czy czynników losowych: jedno to umieć wykorzystać okazję (merytokracja), drugie to wpierw otrzymać okazję (szczęście), trzecie to przebrnąć przez dziesięć przeciwności (nieszczęście).
Spadek waloru o 50% wymaga wzrostu o 100%, żeby powrócić do stanu wyjściowego.
Mało kto z pustym żołądkiem i brakiem dachu nad głową ma siły odpowiedzieć na uśmiech losu jakim jest darmowy kurs zostania programistą Pythona w 3 tygodnie.
Mit kompensacyjny. Z drugiej strony, może ideał merytokracji zrównoważony jest kompensacyjnym “to nie talent, tylko szczęście” albo “Musk nie jest geniuszem, tylko sprawnym marketerem”, co paradoksalnie… podszyte jest jakąś esencjalną formą merytokracji: “bycie milionerem nie świadczy o inteligencji, o prawdziwej inteligencji świadczy...”. Choć zgadzam się, że mierzenie talentu i sukcesu wyłącznie majątkiem, czyli a posteriori, wieje smutnym redukcjonizmem.
Historyjka korporacyjna:
Asystent kładzie przełożonemu na biurku stos CV najlepszych kandydatów. Przełożony chwyta połowę i wyrzuca do kosza.
- Tak bez sprawdzenia odrzucił Pan połowę kandydatów?
- Połowa z nich miała pecha a nas nie stać na zatrudnienie pechowców.
Źródła i linki:
🔫 7. Ekonomia powtórzenia, czyli o mamutach, wilkach i ergodyczności
Jako uzupełnienie powyższych rozważań na temat geniuszu, sukcesu i przypadku warto uwzględnić tzw. ekonomię powtórzenia.
Przykład z świetnego Repetition Economics: The Story of the Hunter, the Mammoth, and The Wolves:
Jeśli moja prawdopodobieństwo śmierci w starciu z mamutem wynosi 1% to pewnie opłaca się zaryzykować ten jeden raz. Wielokrotne próby pokonania zwierza w pojedynkę w końcu jednak skończą się śmiercią.
W klasycznych rachunkach prawdopodobieństwa uwzględniamy najczęściej tylko dwie zmienne: stawkę (ile mogę stracić lub zyskać) i jakie jest prawdopodobieństwo tego zdarzenia. Brakuje najczęściej pytania, jak dane zdarzenie będzie się często powtarzać i jak to wpływa na rezultat.
Mówi się w tym kontekście o tzw. ergodyczności systemu.
W scenariuszu ergodycznym średni wynik grupy jest taki sam, jak średni wynik jednostki w czasie. Przykładem systemów ergodycznych byłyby wyniki rzutu monetą (orzeł/reszka): jeśli 100 osób rzuci monetą raz lub 1 osoba rzuci monetą 100 razy, uzyskamy ten sam wynik.
W systemie nieergodycznym jednostka z biegiem czasu nie uzyskuje średniego wyniku grupy. Problem w tym, że większość systemów wydaje nam się ergodyczne, a w rezultacie nie są.
Przykład: rozkład prawdopodobieństwa przeżycia 100 osób niezależnie polujących w 100 zakątkach świata na mamuta nie jest taki sam jak, w przypadku jednostki przystępującej do walki z mamutem każdego dnia.
Dla jednostki zabawa może skończyć się w 28 dniu bankructwem. Ale ludzkość jako gatunek trwa nadal. Skrajny przypadek nie-ergodycznej gry to Rosyjska ruletka. “5 na 6 osób poleca grę w Rosyjską ruletkę”.Nie-ergodyczny = taki, w którym w długim okresie na pewno przegramy.
Przy podejmowaniu decyzji warto więc mieć z tyłu głowy trzy zmienne:
Ile mogę wygrać lub stracić?
Jakie jest prawdopodobieństwo?
Ile razy gra się jeszcze powtórzy?
Jeśli ujmiemy we wzorze czynniki repetycji wszystko nagle staje się racjonalne: "Czy zrobiłbyś to ponownie?".
Źródła i materiały:
A Big Little Idea Called Ergodicity (Or, The Ultimate Guide to Russian Roulette) - o ergodyczności, anty-kruchości i jak wygrać w rosyjską ruletkę
Powodzenia i miłej niedzieli,
Kamil Stanuch
PS. Jak oceniasz dzisiejszy mail?