🤝 6 notatek o rodzimej awersji do sprzedaży
O pańszczyźnianej "build and they will come", parawanozie, próżni społecznej i chłopskiej genezie "gentlemeni nie rozmawiają o pieniądzach".
Drodzy,
Ostatnio mieliśmy z Bartkiem dyskusje o sprzedaży i jakiejś podskórnej formy awersji do tej czynności w naszym kręgu kulturowym: żeby ktoś mi "ogarnął sprzedaż", żebym ja mógł pobruszyć, a Ty nam posprzedawaj.
Sprzedawca to akwizytor, sklepikarz, kupczyk, subiekt, straganiarz, handełes, komiwojażer, przekupień, handlarz, domokrążca, handlowiec, ekspedient, kramarz czy geszefciarz. Mówię tu o tym sprzedawcy, który musi się przebijać, twarzą w twarz, a nie marketingu i reklamie, które chyba dobrze zasymilowaliśmy po 1989 być może dlatego, że za reklamą można się skryć i pozostać anonimowym bardziej od właściciela Dino.
Za mało tu miejsca na pełną wiwisekcję narodowej duszy i opasłe socjologiczne studium, więc ledwie niepełny szkic i garść hipotez o potecjalnych genezach naszych uprzedzeń do sprzedaży:
🌽 1. Build and they will come: pańszczyzna i chłopska orientacja na produkcję
📉 2. Dusza pańszczyźniana, sprzedaż jako gra o sumie zerowej i ryzyko, że może być gorzej
👊 3. Parawan…