🗒 3 notatki o AI, łopatach, złocie i nadprodukcji produkcji
[5 min] "Podczas gorączki złota sprzedawaj łopaty" i co Marx powiedziałby o AI.
Drodzy,
Podobnie pewnie jak i ja nie macie sekundy by Wasz feed nie był wypełniony printscreenem z ChatGPT, nowym narzędziem czy usecasem. Jesteśmy więc świadkami nadprodukcji (środków) produkcji i dziś krótkie rozważania wokół tego tematu.
Kilka fragmentów:
Może gdy wszyscy budują saturatory dla twórców lemoniady, lepiej faktycznie zacząć produkować lemoniadę… albo przerzucić się na malowanie płotów?
Być może Marx żyjąc w dzisiejszych czasach nie pisałby o środkach produkcji, a kanałach dystrybucji.
(…) jest coraz więcej bogatych ludzi, ale wciąż pozostaje 100 miejsc w Senacie USA i 435 miejsc w Kongresie.
Czas potrzebny na przeczytanie: 5 min 41 sekund.
🛠 1. Podczas gorączki złota sprzedawaj łopaty
“Gorączka złota” była okresem intensywnego poszukiwania złota, który miał miejsce w XIX wieku w Kalifornii, USA, po odkryciu złota w 1848 roku. Gorączka złota przyczyniła się do szybkiego rozwoju gospodarczego i społecznego Kalifornii oraz całego regionu Zachodniego przez napływ osadników.
Wartość wydobywanego złota w Kalifornii wzrosła z $5 mln dolarów w 1848 roku do $40 mln w 1849 roku i $55 mln dolarów w 1851 roku (+1000% wzrost w 2 lata). Naturalnie tylko garstka górników zarobiła dużo pieniędzy na kalifornijskiej gorączce złota; znacznie częściej ludzie bogacili się, dostarczając górnikom drogiej żywności, narzędzi i usług.
Sam Brannan był jednym z największych beneficjentów gorączki złota: jego sklep odnotowywał obroty w wysokości $150,000 miesięcznie (prawie $4 mln dolarów w dzisiejszych pieniądzach). Oprócz producentów kilofów i łopat, zarabiali też producenci odzieży jak Levi Strauss.
“Podczas gorączki złota sprzedawaj łopaty”. Apokryficzne wręcz powiedzenie zasadza się na tezie, że w okresie szybkiego wzrostu popytu na jakieś produkty lub usługi, niektóre firmy mogą odnieść większe zyski, sprzedając narzędzia, usługi i produkty, które są potrzebne dla osób biorących udział w tej gorączce.
Sytuując się na początku łańcucha wartości jako dostawca możemy obsłużyć większy rynek i zgarnąć najwięcej początkowej wartości bez ponoszenia ryzyka (“Być może 1 na 1000 poszukiwaczy znajdzie złoto o wartości $10,000, ale każdy z nich kupi łopatę za $10”).
Współczesna analogia do “software is eating the world” jest łatwo widoczna: budujemy platformy, oprogramowanie i narzędzia zwiększające produktywność, by być o krok przed innymi. Zamiast być jednym z twórców, lepiej stworzyć narzędzie czy platformę pod creators economy (“Być może 1 na 1000 twórców zgarnie 1,000,000 followersów, ale każdy z nich kupi ConvertKit za $9”).
Codzienny zalew “5 ChatGPT prompts to turn you into a machine at work” i “5 state-of-the-art generative video models released in last 7 days” skłania jednak do hipotezy czy gorączka kręci się nie wokół złota a… narzędzi, więc czy paradoksalnie nie warto w pewnym momencie skupić się na “poszukiwaniu złota”?
W przypadku Coca-Coli i producentów układów wtryskowych dwutlenku węgla naturalnie lepiej być Coca-Colą, która umiejętnie wykorzystała szereg narzędzi do zbudowania marżowego biznesu.
…z drugiej strony, nie we wszystkich branżach znajdowanie się na końcu łańcucha wartości jest najbardziej zyskowne, a z pewnością na rynku miejsce jest pewnie dla kilku Coca-Coli i dla setek producentów układów wtryskowych CO2.
Być może w szale nadprodukcji narzędzi do produkcji (czy to opartych o GPT czy nie) i finansowania ich pokutuje jakieś podskórne platformowe założenie, że - tak jak w przypadku Apple, Google czy Facebooka - zostanie jeden gracz jako wyłączny dostawca “młotów i kilofów”? (inwestycja $125 mln w Jasper.ai jest dla mnie do tej pory pewną zagadką).
Może gdy wszyscy budują saturatory dla twórców lemoniady, lepiej faktycznie zacząć produkować lemoniadę… albo przerzucić się na malowanie płotów?
Pamiętajmy, że tkwimy też cały czas w paradygmacie oprogramowania i klątwie Moore’a tj. błędnej ekstrapolacji i nadmiernych oczekiwań związanych z postępem ludzkości, której rytm nadawać ma moc obliczeniowa procesorów. iPhone w 2013 miał 2 miliony razy więcej pamięci niż komputer Apollo 11, ale może musimy się jeszcze nagrać w Angry Birds i na nowym PS5, żeby zachciało nam się zwracać ku innym pomysłom.
🧑🏭 2. Co Marx powiedziałby o AI, czyli o czasach nieskończonej produkcji
Jak mantra wracają słowa Navala, że “nigdy nie było tak trudno zacząć biznesu i tak trudno go zbudować”. Rzecz w tym, że wypowiedział te słowa ponad 10 lat temu, a mimo to od 2013 liczba “jednorożców” wzrosła z 39 do… 1170. Jeśli wszyscy teraz mogą pisać cudowne eseje, generować zdjęcia i pisać kod to wszystkim wydłużyły się nogi a tym samym poprzeczka poszła w górę. Relatywnie więc poprzeczka pozostała w tym samym miejscu co wczoraj.
Być może Marx żyjąc w dzisiejszych czasach nie pisałby o środkach produkcji, a kanałach dystrybucji, bowiem moment, w którym znaczenie środków produkcji i ich koszt spada do zera (no-code, Github Copilot), jedyną przewagą konkurencyjną stają się własne kanały dystrybucji.
Jeśli masz 1 mln followersów na Instagramie, możesz teoretycznie zacząć sprzedawać dowolny produkt, a zaufanie jest czymś co nie poddaje się utowarowieniu (commodified). W powodzi automatycznie wygenerowanych maili, telefonicznych botów i wiadomości na LinkedIn, które pomogła mi napisać wtyczka pewnie renesans przeżyją konferencje, spotkania i czynnik białkowy (bo może więcej czasu będziemy mieć na wspólne obiady?).
🧐 3. Nadprodukcja niedoboru (scarcity) i status w dobie AI
We wcześniejszych notatkach (24 notatki o NFT, ontologii i nadprodukcji elit) przytaczałem Roba Hendersona, który zwrócił uwagę odwołując się do teorii walk między elitami Jacka Goldstone’a, że od 1983 roku liczba domostw w USA z majątkiem większym niż $10 mln urosła z 66,000 do 350,000, a wskaźnik przyjęć na Stanford spadł z 31% w 1978 do 5.2%.
Innymi słowy: jest coraz więcej bogatych ludzi, ale wciąż pozostaje 100 miejsc w Senacie USA i 435 miejsc w Kongresie. Jeśli status majątkowy przestaje być wyznacznikiem, to w grę coraz mocniej wchodzić będzie status określony kapitałem społecznym i kulturowym przy jednoczesnej konieczności kreacji ograniczeń (scarcity): 10 mln kopii, ale tylko 10,000 unikalnych certyfikatów własności dla członków zamkniętego klubu NFT.
Guattari i Deleuze, do których często się odwołuje, krytykowali szereg założeń psychoanalizy Freuda w tym, że nasze pragnienia nie wynikają z uprzedniego “braku” (jakiejś pierwotnej kastracji), ale że brak jest… produkowany, czego dobitnym przykładem jest kapitalizm tworzący zapotrzebowania i zaspokajający go.
Czy każdy dzień na Twitterze i LinkedInie nie wywołuje w nas smutku i żalu na myśl o niewykorzystanym potencjale tych “7 nowych pluginów do ChatGPT”, “20 of the best AI tools to boost your productivity” i niezliczonych prezentacji, video i aplikacji, które mogłem stworzyć tylko dlatego, że są? Tak jak Pan Jourdain z Mieszczanin szlachcicem Moliera nie wiedział, że przez 40 lat mówił prozą, tak człowiek w konfrontacji z narzędziami AI nie wiedział, że jest głodny i czegoś mu brakuje.
Oralna terminologia “karmienia” i “wypluwania” wokół algorytmów i sztucznej inteligencji chyba najlepiej licuje z metaforyką kapitalizmu, który raz po raz terytorializuje i deterytorializuje obszary naszego życia.
Powstaje znów pytanie, co czeka nas w zasponosorowanej przez AI erze (teoretycznego) dobrobytu i nadprodukcji wszystkiego, obrazów, treści i kto będzie elitą skoro każdy może wszystko? Być może koncepcja metaverse jest po prostu koniecznym następstwem kapitalizmu, żeby pomieścić wszystkie nasze nowe pragnienia i wytworzone w odpowiedzi na nie produkty i gry statusowe, o których jeszcze nie śniliśmy.
Miłej niedzieli,
Kamil Stanuch
PS. Jak oceniasz dzisiejszy mail?